Nasze relacje na innych stronach

Na poniższej stronie ukazała się pierwsza relacja z surfingowego pobytu na Południu Nikaragui
surfmag.pl


Surfing Nikaragua


Wstaliśmy o 6 rano jak prawie codziennie pomimo dużego odpływu. Na Playa Maderas (Plaża Maderas) najlepsze warunki do surfingu panują w porze przypływu czyli w dniu dzisiejszym oznacza to sesje popołudniową przy gorącym słońcu i z dużą ilością kremu (filtr 80) na twarzy.
Playa Maderas zlokalizowana jest nad Pacyfikiem na południu Nikaragui, na północ od miasteczka San Juan del Sur.
San Juan del Sur to urocza rybacka mieścina z dużą ilością hosteli i bazą surfingową. Nie ma tutaj jednak plaży na której można surfować, wszystkie spoty są zlokalizowane jakies 30 minut drogi zarówno na północ jak i połud nie. Jeśli ktoś chce skosztować nocnych imprez z lokalnymi chicas i chicos powinien zostać w San Juan i dojeżdzać busikami (jeepami 4x4) codziennie do spotów. Plusem jest to, że codziennie można jechać tam gdzie warunki są najlepsze. Alternatywą do San Juan są campingi, hostele, lub d omy do wynajęcia zlokalizowane w pobliżu plaż lub nad samą plażą. My wybraliśmy Kamping Matilda prowadzony przez lokalną parę Matilde i Antonio. Kamping znajduje się przy samej plaży na której można jedynie pływać, aby surfować musimy przejść jakies 15 minut wzdłuż plaży gdzie wyzwaniem jest przebicie się przez powulkaniczne skałki. Po kilku zadrapaniach i obiciach nabiera się wprawy:)

Pokój dla dwóch osób za noc kosztuje 25 dolarów, jeśli jednak zdecydujecie się na miesiąc wtedy cena spada do 15 dolarów za noc. Dog house ( małe niskie domki) dla jednej osoby przy zostaniu na dłuższy okres kosztuje ok 5-7 dolarów za noc. Klimat na campingu jest bardzo tranquilo (spokojny) i rodzinny. Do dyspozycji jest kuchnia (coś w rodzaju kuchni) która jak zwykle jest najlepszym miejscem aby zacząć konwersacje i zaprzyjażnić się. Gotowanie wymaga zebrania drewna i rozpalenia ognia.
Napotkany kanadyjczyka oferwał nam równierz nocleg wraz z jedzeniem dostosowanym do surfingowego trybu życia za 35 dolarów na dzień za osobę. Polega to na tym że mieszkasz z innymi napalonymi lub wygodnymi surferami w willi na wzgórzu z pięknym widokiem na ocean, o nic się nie martwisz a czas spędzasz na surfowaniu lub dyskutowaniu o surfingu. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest wynajęcie całego domu na kilka tygodni w kilka osób(można znależć dom za 500-600 $/miesiąc).

Na Kampingu Matilda dni płyną na surfowaniu, hamakowaniu, gotowaniu i wieczornych dyskusjach przy rumie z różnymi ludźmi z całego świata. Spotkaliśmy Irlandczyka, kóry mieszka już tutaj 3 miesiące, Amerykanina z Atlanty – 1 miesiąc, Szwedke – 2 miesiące, Niemkę -1 miesiąc Kanadyjczyków, Anglików. Rodacy flip flopsy na nogi i w drogę.
Większość przyjeżdza tutaj z myślą o doskonaleniu swoich umiejętności, można jednak spotkać turystów zaczynających swoją przygodę z surfowaniem. My postanowiliśmy robić codziennie dwie sesje niezależnie od warunków. (podczas naszego 4 tygodniowego pobytu przez jakieś 10 dni warunki były średnie dla początkujących: 3 metrowe fale gdzie nawet lokalesi łamali deski. My 3 metrowe sobie odpuściliśmy.

Na początku wypożyczyliśmy deski o długości 7”6 dla Edzi i 7”2 dla mnie. Wcześniej pływałem na 7”10 i pewnie bym pozostał przy tym jeszcze, jednak bardziej opłaca się podróżowanie z własnym sprzętem więc musieliśmy zmniejszyć troche rozmiary naszego bagażu. W ostatnim tygodniu wypróbowałem 6”8 i po kilku dniach było dobrze a przedewszystkim szybciej. Myśle że ta długość umożliwi mi doskonalenie umiejętności a przedewszystkim podróżowanie po Ameryce Centralnej.

Deski surfingowe w Nikaragui są dość drogie porównując z Europą. Używaną najlepiej kupić od kogoś kto wraca do domu i chce się pozbyć swojej gdyż transport samolotem to ok. 300-500 dolarów w zaleźności od lini lotniczych. Podobno lecąc Amerykańskimi Liniami (przez USA) co wiąże się z wizą, cena spada do ok. 100 dolarów. W lokalnym sklepie koszt używanej to ok 380 dolarów i nie ma ich zawiele. Wypożyczenie deski na dzień 8-10 dolarów, przy miesięcznym pobycie udało nam się wynegocjować 5 dolarów za dzień. Dobrą opcją jest kupienie deski nowej lub używanej w Kostaryce lub Salvadorze gdzie surfują prawie wszyscy.

Nikaragua porównywana jest (jeśli chodzi o surfing) z Kostaryką 15 lat wcześniej, mam tu na myśli popularność miejsc i infrastrukturę dookoła. W tej chwili można znaleś bardzo dzikie i puste spoty surfingowe gdzie można się jedynie obawiać ryb i polujących ptaków:).
Minusem Nikaragui jest to że większość spotów jest trudno dostępnych i aby do nich dotrzeć potrzebny jest samochód z napędem na 4 koła. Oczywiście nie jest to problemem ale jest jednak kosztowne.
Dookoła San Juan jest kilka spotów które warto odwiedzić m.in. dla początkujących i średniozawansowanych: Playa Maderas, Playa Remanso, Playa Yankee.
Playa Maderas jak pozostałe plaże to Beach Break. Fale załamują się Left hand ( w lewo) i Right hand ( w prawo), ja bym jednak bardziej polecał ten spot dla Left hand. Maderas
wybraliśmy bazując na wiadomościach z internetu, wszystko wskazywało na to żę ma być to idealny spot dla nas. W ciągu tych kilku tygodni okazało sie około 2 tygodnie były idealne dla nas z czystymi 1m -1,5 m falami.
.

Oczywiście praktyka czyni mistrza i nie ważne czy fale są idealne czy kiepskie do wody trzeba iść.

Playa Remanso to równierz left i right hand. Sama Plaża w sobie nie robi wrażenia za to warunki do surfowani bywają bardzo przyjemne szczególnie gdy na Maderas szaleją duże fale.

Jeśli chodzi o Playa Yankee to długa plaża, która z reguły bywa pusta ze wzdlędu na bardzo trudny dojazd i brak dojeżdzających tam busików. Yankee to beach break i reef break (fale załamują się na dnie z kamieniami), left i right hand.

Warto jeszcze zaznaczyć że byliśmy tutaj na początku pory deszczowej która zaczyna się od Maja i trwa do Pażdziernika. Fale wtedy są większe i można surfować prawie codziennie. Lokalesi mówią że lato (sezon suchy) Listopad- Kwiecień to fale mniejsze, jednak częstotliwość dni dobrych do surfowania mniejsza niż w porze deszczowej. Plusem pory deszczowej jest to że wszystko dookoła zaczyna się zielenić i robić znacznie piękniejsze.
Po prawie czterech tygodniach wiosłowania które jest bardzo dużą częścią surfingu zmęczeni wyruszamy w dalszą podróż. Tym razem robimy sobię przerwę na zwiedzanie, rowery i trekingi. Następny spot to północ Nikaragui lub gdzieś w Salvadorze.
Więcej informacji na temat naszej wyprawy można znaleść na www.polscysurferzy.blogspot.pl

Do usłyszenia.
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz