wtorek, 12 października 2010

Ekwador

Po pozbyciu się wszystkich dóbr doczesnych, postanowiliśmy jednak nie wracać z podkulonymi ogonami do domu tylko wykorzystać fakt posiadania deski surfingowej oraz flip flopsów i zachaczyć o nasz ostatni spot przed powrotem na wielkie Poznańskie niziny.
Wybraliśmy sie do miejscowości Montanita, zlokalizowanej na tak zwanej Rute del sol, wzdłóż wybrzeża.
Montanita to bardzo przyjemne spokojne miasteczko jednak tylko w ciągu tygodnia. W weekendy robi się tłum i dyskoteki odpalają duże głośniki. Powoduje to że cała wioska nieśpi do rana, nie dlatego że niechce ale dlatego że głośność basu na to nie pozwala. Lepiej się dołączyć do imprezy niż walczyć z tym.

Montanita zrobiła się słynnym miejsce w Ekwadorze po tym jak zostały zorganizowane tam zawody surfingowe, od tego momentu domy, hostele, hotele, bary rosną jak grzyby po deszczu. Znajdują się tutaj dwa spoty jeden to point break, fale załamują się w prawo. Start zaczyna się dnie z kamieniami ale jazda się kończy na piasku, działa jedynie od grudnia do maja.
Drugi spot to klasyczny Beach break z paskiem na dnie, można tutaj surfować cały rok. Najlepszy sezon dla całego Ekwadoru jest od grudnia do maja, kiedy jest tak zwany north swell. W tym czasie woda ma ok. 26 stopni celsjusz.
Podczas naszego pobytu temp. wody osiągała 20 stopni. Generalnie to bym o tym nie pisał ale ponieważ byliśmy spłukani a wypożyczenie wetsuitu kosztuje, postanowiliśmyt być twardzi i surfować w boardshortach.
Jeśli ktoś szuka miejsca z surfingime, imprezami i czegoś taniego to Montanita w Ekwadorze będzie dla niego wspaniałym miejscem. Napewno warte zachaczenia.

Zdjęć z wiadomych powodów nie posiadamy, zapewniam jednak że jest to bardzo przyjemne miejsce i bardzo imprezowe w ciągu weekendów:)
Królowali tutaj kiedyś hipisi aktualnie artesaniowcy, ludzie którzy podróżują i żyją z produkowania artesani.  
Po spędzeniu naszego ostatniego tygodnia na fali, spakowalismy się i pożegnaliśmy z oceanem.

Czas wracać!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz